Jimmy Smith jest bez wątpienia najbardziej znanym jazzowym klawiszowcem wszech czasów. Urodził się 8 grudnia 1925 roku w Norristown w Pensylwanii, jako James Oscar Smith. Gry na fortepianie uczyli go rodzice, którzy odkryli w nim talent. W wieku 26 lat w 1951 roku zamienił fortepian na organy Hammonda. W 1948 roku uczęszczał do Hamilton School of Music i Philadelphia's Ornstein School of Music w latach 1949-1950. W każdej wolnej chwili ćwiczył na organach studyjnych, a zarobkowo grał klubowe koncerty na fortepianie, co w końcu pozwoliło mu zaoszczędzić wystarczająco dużo pieniędzy, by kupić pierwsze organy Hammonda (1954 r.). Swoją profesjonalną grę jazzową rozpoczął od pracy z Don Gardner Trio. W 1956 roku podpisał pierwszy kontrakt z Blue Note Records, a jego pierwszą płytą był: A New Sound, A. New Star: Jimmy Smith at the Organ, Vol. 1 i tak rozpoczęła sie jego muzyczna kariera. Jimmy Smith zmarł 8 lutego 2005 r. w wieku 80 lat z przyczyn naturalnych w swoim domu w Phoenix w Arizonie.
Jimmy Smith napisał następujący artykuł dla magazynu Hammond Times z lipca i sierpnia 1964 r .: „Mój pierwszy instrument Hammonda został kupiony dziesięć lat temu (1954), grałem na pianinie w małych zespołach w Filadelfii i był pod wielkim wrażeniem niesamowitej wręcz liczby i dźwięków i ich różnorodności, które można uzyskać dzięki Hammond, z których nie zdawałem sobie sprawy dopóki nie miałem własnego. Nigdy nie brałem lekcji, po prostu sam się uczyłem. Najpierw dowiedziałem się o dyszlach i co każdy z nich prezentował. Z czasem eksperymentowałem z wypróbowaniem wszystkich co pozwoliło uzyskać różne dźwięki. Następnie korzystałem z presetów, ale nie często ich używałem z wyjątkiem grania ballad. Jeśli chodzi o pedały, zrobiłem ich tabelę i przykleiłem na ścianie przede mną, żebym nie musiał patrzeć w dół. Moją pierwszą metodą było po prostu użycie palców u nóg. Wcześniej byłem tancerzem (stepowałem), przejście do gry piętami i palcami u stóp przyszło bez większych problemów. Nauczyłem się tylko jednej rzeczy mieć - zrelaksowaną kostkę. Pisałem różne linie basu, żeby wypróbować inne tempa w celu rozluźnienia kostki. Jedną z przydatnych technik było słuchanie moich ulubionych płyt, a następnie grałem razem z nimi linię basu, aby zobaczyć, czy mógłbym grać na pedałach bez patrzenia w dół i tylko od czasu do czasu korzystając z mojej tabeli na ścianie. Wychodziło dobrze. Kiedy jesteś odpowiednio skoordynowany, uzyskujesz równomierny przepływ basu. Najczęściej, organiści grają na pedałach nierównomiernie. Wkrótce położyłem dłonie i stopy razem i osiągnąłem koordynację. Moja pierwsza praca z organami to gra w duecie w klubie w Filadelfii z bębnami, tutaj zacząłem eksperymentować z innymi ustawieniami dyszla i z wykorzystanie różnych efektów i dynamiki i tak ewoluował "dźwięk Jimmy'ego Smitha". Ludzie zawsze pytają mnie o ten dźwięk. Zawsze mówię tak: „Podczas gdy inni myślą o organach jako o pełnej orkiestrze, ja myślę o nich jak o tubie. Zawsze byłem wielbicielem Charliego Parkera ... i starałem się brzmieć jak on. Chciałem, mieć ten jedno-liniowy dźwięk jak trąbka, saksofon tenorowy lub altowy.”